J.S. Bach- II Partita d-moll BWV 1004, Ciaccona
Kandydat rozpoczął swój występ od Bacha. Ciaccona jest dla każdego skrzypka utworem-wyzwaniem. Tutaj można pokazać skrzypcowy kunszt, technikę, muzykalność, znajomość stylistyki muzyki barokowej i wyobraźnię muzyczną. Istnieje tyle znakomitych wykonań tego utworu, tak od siebie różnych, że każdy słuchacz może z nich wybrać coś, co będzie odpowiadać jego muzycznemu gustowi i estetyce. Japończyk wykonał Ciacconę J. S. Bacha w bardzo tradycyjny sposób. Podobała mi się zgodność z tekstem, utrzymanie jednego tempa, bardzo dobry warsztat instrumentalny i dobre panowanie nad instrumentem. Zabrakło trochę swobody interpretacyjnej i pasji.
E.Ysaye –Sonata op.27 nr 3 „Ballada”
Ballada, najpopularniejsza chyba ze wszystkich sześciu sonat E. Ysaye jest dla każdego skrzypka dużym wyzwaniem. Jest to utwór bardzo dobrze znany większości skrzypków, tym bardziej należy uważać na zgodność z tekstem, pochodząc do pracy nad nim.
Podobnie jak w Ciaccone J. S. Bacha, w Balladzie Japończyk zachował wierność tekstowi muzycznemu, za co należy mu się duże uznanie. Zgodność z partyturą to jedno z ważniejszych kryteriów ocen konkursowych. W Balladzie skrzypek pokazał bardzo dobre, „solidne” granie, zrealizował wszystkie zamierzenia techniczne utworu. Świetnie wykonane zostały fragmenty wirtuozowskie. W szybkich, delikatnych przebiegach szesnastkowych, zabrakło mi lekkości smyczka, finezji, zabawy. Skrzypek był doskonale opanowany- moim zdaniem jednak mógłby czasem zapomnieć się odrobinę i dać ponieść fantazji.
~ Agnieszka Marucha
J.S. Bach – III Sonata C-dur BWV 1005, Adagio i Fuga
III Sonata C-dur, wraz z arcytrudnym początkowym Adagio jest dużym sprawdzianem umiejętności dla każdego skrzypka. Chodzi przede wszystkim o umiejętność gry legato, miękkiego łamania akordów, prowadzenia długiej frazy, utrzymania jednolitego pulsu, wydobycie polifonii a do tego wszystkiego –swobody w grze.
Michał Orlik zrealizował większość z wyżej wymienionych założeń. Czasem jednak miałabym zastrzeżenia do legato, dźwięk miejscami załamywał się i rwał, akordy -szczególnie pod koniec- utworu były grane zbyt ostro, a dźwięk niepotrzebnie forsowany. Jeśli chodzi o kwestie interpretacyjne, było w tym Adagio bardzo dużo pięknych momentów.
Fuga została wykonana w sposób zdecydowany, po męsku, „z pazurem”. Niestety tutaj również miałam zastrzeżenia co do samego dźwięku, w niektórych miejscach brakowało mu szlachetności, dźwięk był zbyt ostry, akordy grane zbyt twardo. Takie akordy byłyby wspaniałe w utworach Szostakowicza, ale nie w Bachu. Skrzypek bardzo dobrze budował napięcie w utworze i wzorcowo przeprowadził formę fugi.
E.Ysaye – Sonata op.27 nr 6
6 Sonata E. Ysaye w wykonaniu Michała Orlika bardzo mi się podobała. Trudności techniczne utworu nie przyćmiły jego warstwy muzycznej i interpretacyjnej. Sonata wykonana została z polotem, fantazją. Czasem zdarzały się jakieś drobne usterki natury technicznej, ale nie przeszkadzały mi one zupełnie w odbiorze utworu. Wykonanie, moim zdaniem –bardzo dobre i ciekawe.
Pan Orlik jest skrzypkiem o bardzo dobrym warsztacie instrumentalnym, dysponującym znakomita techniką lewej ręki i piękną wibracją. Ma dużo do powiedzenia również jeśli chodzi o kwestie muzyczne. Widać w jego grze ogromny potencjał.
~ Agnieszka Marucha
J. S. Bach- II Partita d-moll BWV 1004, Ciaccona
Ciaccona-bogata kolorystyka, ogromna rozpiętość dynamiczna, energia i pasja we fragmentach motorycznych, świetne wyczucie czasu. Przepięknie grane miejsca kontemplacyjne, doskonałe pianissimo, zachwycająca delikatność smyczka i lekkość artykulacji w tychże momentach. Przeszkadzały mi jedynie czasem w Ciaccone niedoskonałości intonacyjne, które, na tym poziomie gry, powinny zostać wyeliminowane.
E. Ysaye – Sonata op. 27 nr 1
Sonata E. Ysaye to jedna z najrzadziej wykonywanych ze wszystkich sonat solowych E.Ysaya. Bardzo skomplikowana zarówno formalnie, jak i harmonicznie. Nie tak efektowna, jak pozostałe sonaty, trudna zarówno dla wykonawcy jak i odbiorcy – tym bardziej cieszę się, że pojawiła się ona w programie konkursowym. Jan Pietkiewicz przedstawił nam tę sonatę w sposób czytelny, zrozumiały. Każda część obrazowała inny nastrój, inną narrację-a jednak całość była spójna, wykonana ze zrozumieniem tekstu muzycznego, pięknym dźwiękiem, z dużą wrażliwością.
~ Agnieszka Marucha
J. S. Bach-II Partita d-moll BWV 1004, Ciaccona
Japonka zaprezentowała bardzo ciekawe wykonanie Ciaccony, w dość żywym tempie, ale bardzo kobiecej estetyce. W tym Bachu dużo było delikatności, subtelnych barw i gry świateł. Czasem brakowało oddechów, cała Ciaccona była grana jednym ciągiem, na jednym oddechu- myślę, że ten pośpiech był tutaj niepotrzebny. Kolejnym mankamentem był załamujący się dość słyszalnie dźwięk na smyczku, co niestety przeszkadzało w odbiorze, szczególnie w mocniejszych fragmentach utworu. Tym niemniej forma utworu została zachowana.
E.Ysaye –Sonata op.27 nr 3 „Ballada”
Ballada Ysaye niestety podobała mi się już dużo mniej niż wcześniejszy Bach. Tutaj, już od pierwszych nut skrzypaczka niepotrzebnie forsowała dźwięk. Również charakterystyczny motyw rytmiczny (imitacja rumuńskiego tańca ludowego) był nieprecyzyjnie zrealizowany- to dla mnie dość duży błąd w kontekście tak znanego utworu. Miałam wrażenie, że za dużo jest nerwowości w tym wykonaniu. Zdarzały się bardzo piękne miejsca, doskonałe było perfekcyjnie wykonane arcytrudne finale, ale w całym utworze zbyt dużo było niepokoju, pewnego rodzaju chaotyczności – to rzutowało niestety na odbiór Ballady.
~ Agnieszka Marucha
E. Ysaye –Sonata op.27 nr 4
Adam Suska to niezwykle muzykalny artysta, grający bardzo dojrzale, jego frazowanie i zrozumienie estetyki muzycznej sprawia, że słucha się go z ogromną uwagą i przyjemnością.
Skrzypek rozpoczął swój występ 4 Sonatą E. Ysaye’a. I część Sonaty wykonał z wielką wrażliwością i dbałością o piękno dźwięku. Zachwyciła mnie również przeszywająca wibracja skrzypka, intensywny hipnotyzujący dźwięk, śpiewność. Przepięknie zrealizowane legato, niezwykła muzykalność, doskonałe przeprowadzenie frazy sprawiły, że słuchałam tej części z prawdziwą przyjemnością. Równie dobra była część druga-wykonana stylowo, z lekkością. Piękny dźwięk, impresjonistyczne kolory, delikatność-wspaniała kreacja. III część zagrana z temperamentem, energią i wirtuozerią.
J.S. Bach – II Sonata a-moll BWV 1003, Grave i Fuga
Bardzo piękne wykonanie Grave, na wskroś romantyczne, bardzo poruszające. Magnetyzujący dźwięk i doskonałe prowadzenie długiej linii melodycznej. Niestety Fuga, jak dla mnie, była zbyt pospieszna i chaotyczna- nie został tutaj zachowany puls, niektóre miejsca były zbyt zagonione, nie wiem, czy był to celowy zabieg, czy wynik tremy. Zbyt pospieszne łamanie akordów zaburzało narrację fugi. Miałam wrażenie, że skrzypek był tutaj już zmęczony.
~ Agnieszka Marucha
J. S. Bach – II Sonata a-moll BWV 1003, Grave i Fuga
Grave zagrane zbyt twardo, zbyt purystycznie, zbyt sucho. Zabrakło wibracji, choćby minimalnej, a przecież w baroku wibrowano, wibrowano również smyczkiem. Ponadto wiele z akordów było niepotrzebnie akcentowanych, przez co narracja rwała się. Oczywiście jest to kwestia indywidualnych preferencji, ale taka interpretacja zupełnie do mnie nie przemówiła.
W Fudze tak jak jak u poprzedniego kandydata słychać było niepotrzebny pośpiech, przez co puls został zachwiany.
E. Ysaye –Sonata op.27 nr 3 „Ballada”
W Balladzie skrzypek rozluźnił się, ale i tak niestety zdarzały się usterki pamięciowe.
W grze Miłosza Wielińskiego brakowało miękkości, miękkiego legato, wiele fraz było niepotrzebnie urwanych. Przeszkadzała mi również u niego maniera zmiany akordów na glissandzie. Bardzo dobrze zrealizowany został za to charakterystyczny motyw rytmiczny Ballady.
Słuchając obu utworów miałam wrażenie, że gra jest nerwowa, skrzypek nie panuje nad instrumentem w pełni, że dała o sobie znać trema. Z całą pewnością nie był to dobry dzień dla skrzypka ale warto docenić, że pomimo licznych usterek grał z przekonaniem.
~ Agnieszka Marucha
J. S. Bach – II Sonata a-moll BWV 1003, Grave i Fuga
W Grave zabrakło mi spokoju, kontemplacji, przeszkadzały niepotrzebne akcenty na akordach. Za to Fuga była znakomita. Wielkie brawa za utrzymanie pulsu i odpowiednie wyczucie czasu, czyli oddechy, tak potrzebne w zrozumieniu formy tego dzieła i ukazaniu poszczególnych sekcji fugi. Świetnie realizowane kadencje i pięknie, miękko łamane akordy. Doskonale wydobyte momenty tematyczne, bardzo czytelny przebieg fugi. To pierwsza fuga a-moll w tym etapie wygrana bez nerwowego pośpiechu. Przeszkadzały mi jedynie niekiedy zbyt duże akcenty, co powodowało niepotrzebną ciężkość. Kontrasty dynamiczne były, jak na mój gust, przejaskrawione. Aż takie efekty dynamiczne nie są tutaj potrzebne. Tym niemniej wykonanie zasługuje na duże uznanie, ze względu na rozmach, energię i świetne przeprowadzenie formy.
E. Ysaye –Sonata op.27 nr 5
W 5 Sonacie E. Ysaya uczestniczka pokazała wiele pięknych momentów muzycznych, popartych błyskotliwą techniką. Sonata skrzyła się kolorami, świetnie wydobyte zostały elementy taneczne. Brawurowo wykonane szybkie przebiegi szesnastkowe. Bardzo dobre operowanie czasem-wytrzymane pauzy, dotrzymane momenty zawieszenia, tak słuchaczowi potrzebne. Czasem jedynie brakowało mi lekkości w momentach impresjonistycznych- ale to kwestia subiektywna. Świetna, przekonująca kreacja!
~ Agnieszka Marucha
J. S. Bach – III Sonata C-dur BWV 1005, Adagio i Fuga
Pierwszym i podstawowym mankamentem tego wykonania zarówno Adagio jak i Fugi był dźwięk: brakowało mu szlachetności, szczególnie w przebiegach akordowych. W Fudze zdarzały się bardzo piękne momenty, głównie realizowane piano w przetworzeniach i łącznikach ale przeważały miejsca, gdzie skrzypaczka forsowała dźwięk. Nie tego oczekuję od Bacha, tutaj głównym kryterium, poza doskonałym wyczuciem formy i stylu, powinna być właśnie wrażliwość na barwę dźwięku. Widać, że skrzypaczka ma bardzo dużo do powiedzenia, ma doskonałą technikę lewej ręki, piękną wibrację, biegłość, temperament, natomiast moim zdaniem, powinna popracować jeszcze nad kształtowaniem dźwięku i jego barwy, szczególnie w momentach akordowych.
E. Ysaye- Sonata op. 27 nr 4
Wykonanie Sonaty nr 4 cechowała duża ekspresja, zaangażowanie, bardzo dobra technika instrumentalna. Świetnie rozpoczęła się ostatnia część Sonaty-z energią i brawurą. Bardzo precyzyjnie grane szybkie przebiegi-tutaj wreszcie poczułam tę lekkość smyczka, której brakowało mi w Bachu. Niestety, zdarzały się skrzypaczce momenty dekoncentracji, być może podyktowane zmęczeniem czy stresem: luki pamięciowe czy też błędy tekstowe. Jestem pewna, że p. Wilga może zagrać tę sonatę dużo lepiej.
~ Agnieszka Marucha
Ciaccona w wykonaniu Wiktorii Białostockiej była bardzo liryczna, wręcz melancholijna, utrzymana w estetyce romantycznej. Koncepcja tej interpretacji była spójna, wyrazista i nieco zbyt homogeniczna, a centralne ogniwo w trybie dur nieznacznie tylko skontrastowane, co podkreślało dość jednostajny wydźwięk całości. Liryczna celebracja następstw harmonicznych zakłócała niekiedy strumień wypowiedzi, w czym objawił się odwieczny konflikt „pionowej” polifonii z rozważaną „poziomo” ciągłością prowadzenia jej poszczególnych głosów. A jednocześnie z powodu problemów intonacyjnych i intensywnej wibracji, brakowało szlachetnego, pełnego wybrzmienia akordów, nasyconego alikwotami. Zabrakło również kontrastów i wyswobodzenia się z reżimu pulsu, niewzruszonego sytuacją dramaturgiczną.
Sonata numer 6 zyskała rys cygański przez liczne glissanda i intensywną, szeroką wibrację. Była to śmiała adaptacja tekstu muzycznego, w której objawiło się więcej osobowości Białostockiej, niż Ysaye’a i portretowanego Quirogi. Być może zabrakło w niej dwudziestowiecznej elegancji i wyważenia tych dwóch wspaniałych skrzypków, a może po prostu za dużo było przypadkowych niedostatków, na których kanwie te zaplanowane „efekty specjalne” interpretacji Uczestniczki nie mogły spełnić swej roli. Sobotni występ tej znakomitej Skrzypaczki, pozostawił wrażenie jednostajnej śpiewności i wielu niedostatków intonacyjnych, które składały się na mało angażujący rodzaj wypowiedzi muzycznej.
~ Wojciech Koprowski
Grave Sary Dragan było bardzo ruchliwe, co przypomniało jak dobór tempa potrafi zmienić optykę i sposób recepcji dzieła – zamiast poszczególnych niuansów odbieramy na raz większe połacie tekstu muzycznego. Wibracja była stonowana, a dźwięk kształtowany w sposób inspirowany wykonawstwem historycznie poinformowanym. W wartkim strumieniu narracji nie zawsze zdążyły zaistnieć wszystkie zapisane przez Bacha afekty. Fuga odznaczała się bardzo dobrą intonacją, artykulacją, wyrazistymi kontrastami i świadomym prowadzeniem głosów. Wisienką na torcie tej bardzo dobrej kreacji byłby nieco bardziej elastyczny szkielet tempowy, niemniej Fuga zagrana została w sposób ciekawy i niezmiennie przykuwający uwagę. Prezentem na koniec tej rozległej formy polifonicznej była, rozczulająca w swej eterycznej śpiewności, realizacja łącznika przed ostatnim ukazaniem tematu w kodzie.
Sonata Ysaye’a rozpoczęła się świetnymi akordami o szlachetnym brzmieniu, które podkreślały jej bohaterski charakter. Po mocnym otwarciu, Sara Dragan zachwycała subtelną sensualnością lapidarnych motywów w dalszym przebiegu dzieła. Zastanawiające było odważne i dość dosłowne interpretowanie akcentów w jednym z epizodów cechujących się niekwestionowalną lirycznością. Intonacja w Sonacie była niemalże zupełnie nienaganna, a dobór temp i wartkość narracji wyjątkowe. Całość dopełniał wyrafinowany dźwięk, wyczulenie na każdy detal i zróżnicowany, improwizacyjny charakter wypowiedzi. Drobne niedostatki precyzji w kodzie przyćmione zostały jej ekstrawertyczną ekspresją i żywiołowym tempem.
~ Wojciech Koprowski
Narracja w Adagio była płynna, przekonująca, a wibracja stosowana w sposób dość umiarkowany. Momentami niepokój powodowały niedostatki legata, zaś w kulminacji zabrakło nieco głębi ekspresji wyrażonej czasem. Temat Fugi miał wydźwięk bardzo zasadniczy, lecz głosy w całym jej przebiegu prowadzone były świadomie i klarownie. W formie polifonicznej intonacja nie była tak krystaliczna jak w pierwszym ogniwie Sonaty, choć wciąż bardzo dobra. Wiktor Dziedzic postawił w swej interpretacji na prostotę, lecz grał odważnie, przedstawiając Bacha bezpretensjonalnego. Był dość wyważony, ale nie chłodny, co złożyło się na obraz bardzo dojrzałej interpretacji w rękach tego młodego skrzypka.
Baśniowa i mglista aura wstępu Sonaty była dużo bardziej przekonująca niż jej właściwy temat, w którym, szukając balladycznych porównań, brakowało mocy i rycerskiego animuszu, wyrażonego poprzez mało wyraziste w tej interpretacji rytmy punktowane. Wykonanie to mogłoby być również bardziej plastyczne i porywiste, mimo pewnej sztywności, którą miejscami narzuca szkielet rytmiczny kompozycji. Jednakże czasem mniej znaczy więcej. Ysaye w interpretacji Dziedzica był interesujący – prosty, ale nie jednostajny.
~ Wojciech Koprowski
Bach w wykonaniu chińskiego Skrzypka utrzymany był w estetyce romantycznej, jednakże zrealizowany z wielkim wyczuciem na zmiany harmoniczne i prowadzenie linii narracyjnej. Na odnotowanie zasługuje nienaganne wyczucie czasu. Wibracja dawkowana była raczej szczodrze, lecz nie zakłócała recepcji dzieła dzięki swej szlachetności wyrażonej doborem relatywnie wąskiej amplitudy i odpowiedniej prędkości. Za nieco bardziej kontrowersyjne można by uznać pojawiające się tu i ówdzie glissanda. Była to pierwsza interpretacja, w której temat fugi miał swój kształt, niestety nie zawsze równie klarowny w fakturze wielogłosowej. W sferze warsztatowej warto było zwrócić uwagę na rozwiązania smyczkowe dodające plastyczności motywów szesnastkowych. Trzeba również podkreślić nienaganną intonację, stopniowanie napięcia i ponownie – wyczucie w operowaniu czasem. Wyjątkowo dobrze przygotowana i przeprowadzona była kulminacja Fugi z klarownie, pełnie brzmiącym tematem na strunie G.
W Sonacie Ysaye’a niczego nie brakowało, ale dało się wyczuć swego rodzaju ostrożność. Choć chciałoby się doznać śmielszych przejawów finezji, trzeba zaznaczyć świetnie podtrzymywaną ciągłość narracji. Być może właśnie ten element czynił ją jednocześnie nieco przewidywalną? Feng Eyru dał się poznać jako skrzypek bardzo opanowany, który zdaje się mieć wszystkie elementy gry pod pełną kontrolą. Pozostaje pytanie, czy nie bardziej zachwycająca mogłaby być gdzieniegdzie jej pozorna choćby utrata?
~ Wojciech Koprowski
Tę odważną interpretację Grave cechowało wyjątkowe ożywienie. Ornamenty były miejscami bardzo szybkie, przez co wykraczały niejako poza ogólny charakter części. Narracja w świetny sposób kreowana była prawą ręką, przenosząc słuchaczy wprost do praktyki wykonawczej epoki baroku. Fuga zagrana została z wielką finezją, bardzo plastyczna, pozbawiona wszelkich znamion sztywności. Przebieg dzieła zakłócały jedynie przypadkowe wpadki intonacyjne. Na uwagę zasługuje niebywale zróżnicowana technika gry akordowej, której poświęcić by można osobną recenzję. Wielka szkoda braku precyzji, gdyż takie wykonanie Bacha zdradza wielką wrażliwość, świadomość, osłuchanie i dociekliwość wyrażoną poszukiwaniem indywidualnej stylistyki wykonawczej opartej na tradycji, przede wszystkim zaś ciekawej dla słuchacza. Niekiedy drobne zdobienia realizowane były w ten sam, nieco zacieśniony sposób, co mogło być postrzegane jako swego rodzaju maniera wykonawcza.
Ysaye zdradzał tę samą zależność. Narracja była ciekawa, odważna i angażująca, ale zdecydowanie brakowało precyzji. Ustępy legato powinny być zdecydowanie spokojniejsze i bardziej spoiste, by podkreślić ich odrębność od energetycznego tematu głównego. W drugiej części Sonaty usłyszeć można było bardzo piękne pizzicato, powrócił niestety problem legata, a przyczynkiem do szerszej dyskusji mógłby być problem intensywności podkreślania motywu ostinatowego. Finałowe ogniwo było bardzo szybkie, ale zrealizowane w sposób rozważny. Szkoda, że bogactwo harmoniczne nie doczekało się lepszej ekspozycji dzięki bardziej zdyscyplinowanej intonacji. Bartłomiej Fraś jawi się jako skrzypek mający niezwykle wiele do przekazania, lecz wciąż poszukujący lepszej „tkanki zasadniczej” tworzonych przez niego kreacji.
~ Wojciech Koprowski
Od pierwszych chwil występu Mateusza Izdebskiego szczególne zainteresowanie wzbudził we mnie jego dźwięk. Jest w nim swego rodzaju moc i bezkompromisowość, które zdradzają silną osobowość artystyczną. Warto zaznaczyć, że ten młody Skrzypek wykazał się dużą dojrzałością w próbie uszanowania aktualnej praktyki wykonawczej Bacha. Do interpretacji kompletnej brakowało większej swobody agogicznej, a recepcję utrudniały dość liczne niedostatki intonacyjne. Jednakże jego wykonanie Adagia i Fugi cechowała gra „jednym tchem”, bez chwilowej nawet utraty napięcia czy ciągłości narracji, wobec czego nie można było pozostać obojętnym.
W Balladzie precyzja nie szła na równi z finezją i vice versa. Te dwa jakże ważne elementy zdawały się następować po sobie zazwyczaj naprzemiennie, co przejawiało się między innymi tym, że najbardziej wymagające ustępy tekstu Sonaty były nieco zbyt statyczne, choć precyzyjne, a te najbardziej rozemocjonowane nieco zabałaganione. Cały występ trzynastoletniego (!) Mateusza Izdebskiego nie pozostawił cienia wątpliwości, że jest to skrzypek o nietuzinkowym talencie i niezwykłym potencjale, co w drugim etapie konkursu wyeksponowane zostało przez niego dobitnie i w świetnym stylu.
~ Wojciech Koprowski
Ciacconę Bacha w wykonaniu Krzysztofa Katany otworzyły szlachetne akordy o silnym, wyrafinowanym brzmieniu. Tej klasy technika gry akordowej wymaga niezwykle umiejętnego panowania nad smyczkiem, czego przykładem była też nienaganna selektywność artykulacji większości ornamentów i figuracji w całym przebiegu dzieła, które zaprezentowane zostało niezwykle barwnie i mieniło się taką mnogością pomysłów i niuansów, że czasem zdawały się wręcz przesłaniać w pewnym stopniu ciągłość wypowiedzi muzycznej. Zachwycająca natomiast była zarówno koncepcja, jak i realizacja długiego fragmentu arpeggio, który rzadko można usłyszeć zagrany w tak ciekawy sposób. Niestety dotkliwie zabrakło delikatności w wariacji durowej, która mogłaby odznaczać się w sposób bardziej istotny w przebiegu dramaturgicznym dzieła. Bez wątpienia wersja studyjna interpretacji Bacha w wykonaniu Krzysztofa Katany znalazłaby się w mojej kolekcji płytowej. W wykonaniu konkursowym pojawiły się również elementy dość nieortodoksyjne, jak portamento i niekiedy obfita wibracja, których zastosowanie wymagało nie lada odwagi, ale czy było słuszne? Dróg jest bez wątpienia wiele, choć cel jeden.
Sonata Ysaye’a była w swej emocjonalności rozedrgana i na wskroś romantyczna. Gra Katany odznaczała się imponującym rozmachem prawej ręki oraz swobodą i plastycznością fraz. Wielka szkoda, że w kluczowych momentach całego występu zabrakło zimnej krwi i precyzji.
~ Wojciech Koprowski