Karolina Gutowska

13 sierpnia odbył się piąty, ostatni z koncertów cyklu „Mistrz i uczeń”. Po rekordowej ilości występujących uczestników kursu (ponad 20 osobach!) na scenie Nałęczowskiego Ośrodka Kultury pojawił się Takashi Shimizu – uznany japoński skrzypek i pedagog, pracujący w ciągu swojego życia m.in.z Jaschą Heifetzem, Yehudim Menuhinem czy Nathanem Milsteinem, obecnie juror wielu prestiżowych konkursów skrzypcowych.

Wykonał on Sonatę skrzypcową g-moll Claude’a Debussy’ego – dzieło, którego interpretacje skłaniają się zazwyczaj ku dwóm przeciwstawnym kierunkom: grze subtelnej, bardzo restrykcyjnie oddającej zapis nutowy, pełnej łagodnego legata  i pozbawionej większych kontrastów dynamicznych, lub ku wersji mniej delikatnej, o dość dowolnym podejściu do wszelkich wskazówek dotyczących np.tempa czy łukowania oraz kilku wyraźnych kulminacjach zarówno wyrazowych jak i dynamicznych. Kreacja japońskiego mistrza zdecydowanie zaliczała się do drugiego nurtu wykonawczego. Kładł on duży nacisk  na różnicowanie wibracji, a także barwy dźwięku – udało mu się uzyskać pełny, ciepły ton pomimo dość trudnych warunków akustycznych sali. Ponadto, od pierwszych nut zauważyć można było nieskazitelny warsztat i perfekcyjną technikę skrzypka, szczególnie satysfakcjonujące podczas kaskad drobnych wartości (jak np.tych na początku II części Sonaty) – wykonanych perliście i intonacyjnie bez jakiegokolwiek zarzutu. Warta podkreślenia jest także współpraca sceniczna doświadczonego mistrza z młodym japońskim pianistą Tsukasą Shirase. Wyczuwalnym było, że skrzypek

stanowi wzór dla dziewiętnastoletniego towarzysza i ten bardzo czujnie reagował na wszelkie propozycje interpretacyjne starszego artysty, co nie oznacza jednak, że był on wycofany lub rezygnował z podkreślania ważniejszej niekiedy partii fortepianu.

https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/13906707_1008663425920484_3584459944632869912_n.jpg?oh=e85cf1bc81357c5af5c199b204219864&oe=58576709

Tak dobre porozumienie skutkowało postrzeganiem relacji dwóch muzyków jako jednego, spójnego zespołu, co jest również sporym osiągnięciem, gdy tak jak w tym przypadku artystów dzieli różnica wieku wynosząca prawie 50 lat! Jedyną cechą tego wykonania, której zmiana mogłaby moim zdaniem wpłynąć korzystnie na jego odbiór były zbyt długie przerwy pomiędzy częściami utworu – nieco hamowało to tempo narracji Sonaty jako całej formy, nie było to jednak na tyle uciążliwe,  aby przykryć ogólny wydźwięk dzieła w bardzo dobrym wykonaniu na wysokim poziomie.

 

Karol Furtak

W sobotę, 13 sierpnia odbył się ostatni koncert z cyklu „Mistrz i uczniowie”. Poza gronem uczestników I Międzynarodowego Kursu Skrzypcowego im. Tadeusza Wrońskiego, w sali koncertowej Nałęczowskiego Ośrodka Kultury, wystąpił szczególny gość Kursu. Jako jeden z pedagogów, w roli Mistrza zaprezentował się japoński profesor wiolinistyki o światowej renomie, Takhashi Shimizu. Przy fortepianie towarzyszył mu Tsukasa Shirase, który kilka dni wcześniej wykonał w Nałęczowie Nadzwyczajny Recital Fortepianowy.

Jak przystało na ostatnie wydarzenie w ramach Kursu, organizatorzy wytypowali do udziału w koncercie najliczniejszą, jak do tej pory, grupę młodych adeptów gry skrzypcowej. Dla stałych gości nałęczowskich koncertów wystąpili znani im z wcześniejszych prezentacji, bardziej lub mniej początkujący artyści. Tak jak poprzednio, w programie koncertu znalazła się cała gama utworów skrzypcowych. Poza kompozycjami o charakterze pedagogicznym, publiczność miała okazję wsłuchać się po raz kolejny w 24 Kaprys Niccolo Paganiniego, kilka kompozycji Ignacego Jana Paderewskiego, Henryka Wieniawskiego i Karola Szymanowskiego, a także arcydzieła epoki baroku, między innymi pierwszą część I Sonaty g-moll BWV 1001 Jana Sebastiana Bacha, czy Gawot Georga Philippa Telemanna. Jak w przypadku każdego koncertu „Mistrz i uczniowie”, po części przeznaczonej na prezentacje kursantów, przyszła kolej na występ ostatniego Mistrza. Tsukasa Shirase zdobył rozległą szkołę gry skrzypcowej, wliczając w to edukację w swoim rodzinnym kraju, jak i wiele kursów za granicą. Shirase jest uczniem japońskich ikon wiolinistyki: Shigeru Tokunagi i Saburo Sumi oraz Jascha Heifetza, Yfraha Neamana, Michele Auclaira, Yehudi Menuhina i Nathana Milsteina. Jego artystyczny życiorys pełen jest występów ze znakomitymi orkiestrami Japonii (między innymi zagrał w wieku 10 lat swój debiut z Orkiestrą NHK), Azji i Europy (z czego bogatą współpracę prowadzi z licznymi zespołami brytyjskimi). Jako pedagog wykładał na wielu uczelniach na terenie Europy, Azji i w Stanach Zjednoczonych. W ojczyźnie uczy w Tokyo National University of the Arts i w Toho Collage of Music. Był także członkiem jury w ramach najbardziej prestiżowych konkursów międzynarodowych, między innymi imienia Jeana Sibeliusa, Piotra Czajkowskiego i Królowej Elżbiety. W ramach sobotniego koncertu wykonał Sonatę g-moll Clauda Debyssego. Ta jedna z późniejszych kompozycji francuskiego guru muzyki początków XX wieku stanowi wyzwanie wykonawcze przede wszystkim ze względu na unikalny charakter dźwiękowej materii Debussyego. Sonata, w której obok rozbudowanej warstwy kolorystycznej, specyficznej logiki formalnej charakterystycznej dla tego kompozytora, do zrealizowania pozostają jeszcze między innymi wpływy kultury cygańskiej, nadające jej ustępom wyjątkowego charakteru. Okazało się, że właśnie w interpretacji tych aspektów trzyczęściowego dzieła Shimizu wykazał się niecodzienną erudycją muzyczną. Część pierwsza, Allegro vivo, rozpoczęła się, wedle wskazań kompozytora, z nostalgią, będącą wynikiem wyjątkowo sugestywnej artykulacji skrzypka. W odczuciu takim swój udział miała też dynamika stworzona przez Shirase w partii fortepianu. Drugi temat, prowadzony właśnie przez ten instrument zabrzmiał z naturalnością właściwą dla nieco orientalnie brzmiącej pentatoniki. Shimizu, mimo dość zredukowanej partii skrzypiec, dzięki specyficznej intonacji i drobiazgom artykulacyjnym zdecydowanie „dołożył do tego swoją cegiełkę”. W dalszych ustępach części pierwszej interakcja między skrzypkiem i pianistą, zagwarantowała publiczności doznanie rozległych płaszczyzn kolorystycznych i bogactwa ich odcieni, których wydobycie wymaga muzycznego doświadczenia wykonujących to dzieło artystów. Część druga Sonaty, dookreślona przez Debussyego jako „z fantazją i jasnością”, dała możliwość wykazania się interpretacyjną swobodą.

https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/13895133_1008663439253816_3307035575129439621_n.jpg?oh=e44254a9ddc9d4aef4de95f8408aac39&oe=5817249E

Kombinacja motywów skocznych, nieco kapryśnych w swoim charakterze, ze znacznie bardziej melodyjnymi zaowocowała prezentacją tak szerokiej gamy wykonawczych możliwości Shimizu, że była chyba najciekawszym doznaniem artystycznym tego koncertu. Japończyk zaprezentował zróżnicowanie sposobu wydobycia dźwięku z instrumentu, dynamiki (przede wszystkim błyskotliwe crescenda rozpoczynające się od jasno brzmiących dźwięków piano) i agogiki. Realizacja zaś zmienności temp, pojawiających się w tej części świadczy o muzykalności godnej największych interpretatorów. Dotyczy to zarówno Shimizu, jak i Shirase, który sprawnie wtórował wszystkim zabiegom interpretacyjnym skrzypka. W części trzeciej (Finale: très animé) natomiast, artyści w sposób sugestywny i szczególnie przykuwający atencję przeprowadzili reminiscencje najważniejszych tematów. Po nich, z niecodzienną sprawnością techniczną zajęli się realizacją fragmentów o nieco hiszpańskim charakterze. To dzięki sprawności mogli oni pozwolić sobie na tak swobodne, lekkie podejście do tekstu muzycznego, co zaowocowało brawurową stylizacją wykonawczą. Poza muzycznym doświadczeniem, artyści, którzy wystąpili na scenie Nałęczowskiego Ośrodka Kultury, zaprezentowali publiczności unikatową interpretację Sonaty jednego z najbardziej przełomowych kompozytorów europejskich. Ta unikalność nie wynika tylko z różnicowania wszystkich wykonawczych atrybutów tego wymagającego dzieła, ale także z wrodzonej im naturalności, którą przełożyli na dźwiękową materię tej kompozycji. Dzięki temu, w ramach ostatniego z koncertów „Mistrz i Uczniowie” dostarczyli oni wrażeń co najmniej niecodziennych, które w pamięci publiczności pozostaną na długo.

Autor fotografii: Nina Boryca-Łuka