Karolina Gutowska
Czwarty koncert cyklu „Mistrz i uczeń” odbył się w Nałęczowskim Ośrodku Kultury 12 sierpnia. Po kilkunastu uczestnikach kursu swój recital zaprezentował Jan Stanienda – polski skrzypek, solista, kameralista, pedagog, wychowanek Krzysztofa Jakowicza, współpracujący w ciągu swojego życia m.in.z Polską Orkiestrą Kameralną i Sinfonią Varsovią pod batutą Jerzego Maksymiuka czy Yehudim Menuhinem. Program obejmował dwie pozycje utrzymane w stylu klasycznym: Sonatę na fortepian i skrzypce D-dur op.12 nr 1 Ludwiga van Beethovena oraz Rondo A-dur D.438 Franciszka Schuberta. Gra Jana Staniendy jest barwna i zaskakująca, nie można się przy niej nudzić. Ponadto odnosi się wrażenie, że posiada ona dużą dozę improwizatorstwa, tak jakby skrzypek realizował na scenie swoje bieżące pomysły muzyczne – i to podtrzymuje słuchacza w ciekawości co do tego, co nastąpi za chwilę.
Pogodna Sonata, wykonana przez skrzypka z pamięci, pełna była zwrotów akcji i kontrastów, nie można było mieć wątpliwości kiedy kompozytor zapisał forte a kiedy piano (choć czasem biorąc pod uwagę akustykę sali pozbawioną pogłosu było ono trochę za ciche) ani czy w danym miejscu postawił nad nutami kreski lub kropki. Na wyróżnienie zasłużyła szczególnie II część dzieła, czyli temat z wariacjami – każda z nich była zupełnie inna od poprzedniej (i nie mam tu oczywiście na myśli tylko zapisu nutowego). Należy wspomnieć również o towarzyszu skrzypka – był nim pianista Krzysztof Stanienda. Na scenie artyści mieli ze sobą wspaniały kontakt i relacja ojciec-syn z pewnością ma w tym swój częściowy choćby udział. Pianista pozostawał czujny przez cały występ, co jest bardzo ważne przy towarzyszeniu osobie o nieposkromionej wyobraźni muzycznej, ale szybka reakcja i wspólnie brane oddechy zawsze skutkowały idealnie jednoczesnymi wejściami. Kolejny punkt wieczoru, czyli Rondo Schuberta, pokazał prawdziwą wirtuozerię mistrza. Piękna, melodyjna introdukcja wprowadziła swą kantyleną słuchaczy w przyjemny, nieco leniwy stan, lecz trwało to tylko chwilę, ponieważ wkrótce nadeszła część właściwa Ronda i wykonana w bardzo szybkim tempie ukazała brawurę skrzypka. Potem w sali rozległy się głośne brawa, a artyści musieli pozostać chwilę, aby przyjąć wszystkie gratulacje i w tym radosnym duchu zakończył się czwarty udany wieczór z cyklu koncertów „Mistrz i uczeń”.
Karol Furtak
Piątek, 12 sierpnia, godz. 19:00 – w sali koncertowej Nałęczowskiego Ośrodka Kultury publiczność zebrała się by wysłuchać kolejnego, przedostatniego już koncertu promocyjnego „Mistrz i Uczniowie”
Jak codziennie, w ramach I Międzynarodowego Kursu Skrzypcowego im. Tadeusza Wrońskiego część pierwszą koncertu poświęcono popisom młodych skrzypków z całego świata, którzy zechcieli uczestniczyć w Kursie. Tuż po nich, przyszła pora na występ Mistrza.
Tym razem w tej roli wystąpił Jan Stanienda, a przy fortepianie towarzyszył mu Krzysztof Stanienda. W części pierwszej wystąpiło całe grono adeptów wiolinistyki, począwszy od najmłodszych uczestników kursu, po dojrzałych już skrzypków. Miało to swoje implikacje w zaprezentowanym programie. Ten oscylował zarówno wokół utworów dla dzieci, autorów takich jak choćby Adam Wroński, jak i wokół rozbudowanego repertuaru przeznaczonego dla profesjonalnych już muzyków – w ramach koncertu publiczność usłyszała dzieła między innymi Karola Szymanowskiego, Feliksa Mendelssohna Bartholdy, Jana Sebastiana Bacha, Niccolo Paganiniego, czy Johannesa Brahmsa. Największe uznanie publiczności zyskała sobie jednak interpretacja I części Koncertu D-dur op. 35 Piotra Czajkowskiego. Słuchacze żywo zareagowali na grającą ten szlagier skrzypcowej literatury uczestniczkę kursu, Chisa Kitagawa, której akompaniował Tsukasa Shirase, znany ze środowego Nadzwyczajnego Recitalu Fortepianowego. Kiedy po dawce emocji, jaką zaserwowano publiczności w części pierwszej, przyszła pora na występ piątkowego Mistrza, zebrani musieli zmierzyć się jeszcze z dwiema kompozycjami z przełomu XVIII i XIX wieku, których wykonawstwo na całym świecie zrodziło wiele ikon wiolinistyki. Sonata D-dur op. 1 nr 1 Ludwiga van Beethovena i Rondo A- dur Schuberta (skatalogowana przez Deutscha jako D. 438) znajdują się bowiem w repertuarze najbardziej znanych skrzypków, występujących na najbardziej prestiżowych scenach świata. W piątek, zmierzył się z nimi Jan Stanienda. Skrzypkowi towarzyszył jego syn, Krzysztof Stanienda, znany już w Nałęczowie z koncertów „Mistrz i Uczniowie”. Jan Stanienda należy do grona najbardziej cenionych polskich skrzypków. Po ukończeniu klasy skrzypiec Krzysztofa Jakowicza w warszawskiej Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina, występował zarówno jako solista, jak i kameralista z najbardziej rozpoznawalnymi muzykami całego świata. Miał okazję grać u boku Yehudi Menuhina, Barbary Hendricks, Wandy Wiłkomirskiej, Nigela Kennedy, Michaela Petri i wielu innych. Wiązało się to z występowaniem niemal na wszystkich kontynentach, w najbardziej prestiżowych salach koncertowych, z których wymienić warto choćby Carnegie Hall, Royal Albert Hall, czy Berliner Philharmonie. W Polsce jego działalność związana była z takimi zespołami jak Sinfonia Varsovia, Polska Orkiestra Kameralna, Orkiestra Kameralna Wratislawia i Orkiestra Kameralna Leopoldium. Stanienda jest także zdobywcom laurów na wielu konkursach skrzypcowych i cenionym pedagogie związanym z Uniwersytetem Muzycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Występ Staniendy rozpoczął fanfarowy motyw Sonaty Beethovena. Kolejne pokazy tematów, naznaczonych specyficzną narracyjnością Beethovena za każdym razem dawały odczucie o rozwiniętej muzycznej erudycji Staniendy. Dynamicznie zróżnicowane samych tematów było tylko zalążkiem do granic ekspresji, jakie skrzypek osiągał w kolejnych modulacjach, naszpikowanych figuracjami i pomysłową interpretacją ustępów kadencyjnych. W części Allegro con brio pomysłowość nie opuściła także młodego Staniendy. Ten, ze znaczną już muzyczną dojrzałością (a nadal jest to pianista młodego pokolenia!) podszedł zarówno do fragmentów o charakterze tematycznym, jak i do ustępów figuracyjnych, pełniących rolę tła. Przede wszystkim jednak uwagę zwrócił sposób wspólnego muzykowania obu artystów – zgodni co do detali artykulacyjnych, do jakości prowadzenia frazy i niezwykle kompatybilni w zmianach tempa zaprezentowali to, co w beethovenowskich sonatach uderza najbardziej: syntezę emocji i formy. Podobne interpretacyjne doświadczenie wykazali w drugiej części Sonaty, Thema con Variazioni, Andante con moto. Kolejne wariacje nabierały coraz to innego wyrazu, odkrywając kolejne artystyczne oblicza muzyków. Zróżnicowane w niemal każdym detalu wykonawczym, motywy, frazy, całe zdania muzyczne, a w końcu poszczególne wariacje były prezentacją tego, co w muzyce najistotniejsze – wielu barw i odcieni natury kompozytora i wykonawcy. Rondo Allegro, jak zwykle finalna część sonaty dały skrzypkowi możliwość sprawdzenia swojego przygotowania technicznego. Oczywiście, jak na skrzypka tej miary przystało poradził sobie z nimi bez najmniejszego problemu, wliczając w to brawurowe skoki i arpeggia trzeciej części, wykonywane w szybkim tempie. Efektowność ta przełożyła się także na partię fortepianu, która, dobrze opanowana przez Krzysztofa Staniendę, nie wydała się dla niego szczególnym wyzwaniem. Dzięki temu, beethovenowska koncepcja popisowego ronda zyskała lekkość i wykonawczą swobodę, dającą słuchaczom poczucie komfortu. Jako drugi punkt programu Stanienda wybrał Rondo A-dur Franciszka Schuberta. Introdukcja Adagio,w której skrzypek wydobył z instrumentu wszystko czego słuchacz oczekuje od kompozycji prekursora romantyzmu. Partia solisty wykorzystująca różne rejestry skali skrzypiec, została przez Staniendę doprawiona całą gamą niuansów wykonawczych, które w połączeniu z melodycznym talentem Schuberta wprowadziły publiczność w szczególnie unikatowy nastrój jego kompozycji. Pierwszy temat, taneczny zabrzmiał lekko i z dystynkcją. Stanienda we wszystkich przebiegach dźwiękowych, zarówno tych szybszych, jak i wolniejszych zachował czystość intonacji i wszelkie wykonawcze wskazówki kompozytora. Drugiemu tematowi nadał interpretacji nieco pastoralnej, zachowując właściwą Schubertowi lekkość, jednak dość nonszalancko realizując niuanse rytmiczne, dzięki czemu wprowadził w tę kompozycję dozę świeżości. Pogodny charakter ustąpił w końcu części o wymowie dramatycznej, którą Stanienda wyeksponował najsilniej, korzystając z bardziej rozbudowanej palety środków wyrazowych. Krzysztof Stanienda wykazał się w tej kompozycji ważną dla każdego akompaniatora umiejętnością. Bez zarzutu radząc sobie ze wszelkimi detalami wykonawczymi, posłużył się możliwie jak najszersza paleta odcieni instrumentu, którym dysponował – dzięki temu, stanął na wysokości zadania i wprowadził w partię fortepianu zróżnicowanie właściwe kwartetowi smyczkowemu (na który oryginalnie napisano Rondo). Obaj artyści dali publiczności możliwość obcowania z kameralnym dorobkiem Beethovena i Schuberta, wraz z jego rozbudowaną, cieniowaną dynamiką, która kształtowała późniejsze myślenie o muzyce. W katalogu koncertów „Mistrz i uczniowie” prezentacja tego duetu zajmuje miejsce szczególne – na tle zróżnicowanego repertuaru prezentowanego w ramach Kursu, tchnęli oni nieco innowacji w kompozycje uznawane za absolutny kanon literatury kameralnej. Tym samym, udowadniając, że efektowność występu nie musi wynikać z wybranego repertuaru – nadrabiając swoją muzykalnością, obdarzyli nałęczowską publiczność dawką tak dosadnych artystycznych emocji, że mogłaby ona konkurować z niejednym wykonaniem muzyki współczesnej.